2011-06-09

Poniedzielnik (21)- Lubię!

Lubicie poniedziałki? Bo ja tak. Nigdy mnie nie dotyczyła kwestia "Nie lubię poniedziałków".
Po prostu, zaczyna się kolejny tydzień i kolejne dni. Przecież każdy z nich jest inny. Stanowią niewiadomą, niespodziankę- czy wydarzy się coś nowego, czy spotkam może dawnego znajomego, przeczytam coś nieznanego, czegoś sie dowiem? Wielka Niespodzianka.


Szukam śladów herbaty w literaturze. Czy nasuwa Wam się jakaś powieść, gdzie piją herbatę?:). Odnoszę wrażenie, że to kawa w książkach jest ważniejsza, bo podobno rozjaśnia umysł piszącym. Może macie jakieś podpowiedzi co do herbaty?

"Kobieta pisząca"- Małgorzata Kalicińska

Nie czytałam książek Małgorzaty Kalicińskiej. Wybrałam się na spotkanie autorskie z pisarką z ciekawości. Chciałam wyrobić sobie opinię przed ewentualnym sięgnięciem po jej powieści. Zasada: najpierw spotkanie- potem książka sprawdziła się doskonale w tym przypadku.
Małgorzata Kalicińska to pisarka "życiowa". O sobie i swoim pisaniu opowiada tak, że sięgnę w pierwszej kolejności po jej "Widok z mojego okna". Wprawdzie niektóre felietony z tej książki znam z "Bluszcza", ale jednak co książka, to książka. Poza tym, przepisy w niej zawarte podnoszą  (chyba) wartość dzieła:).
Pisarka opowiadała o powstaniu "Domu nad rozlewiskiem".  Będąc w głębokiej depresji, na skraju całkowitego załamania (doświadczyła bankructwa), prawie bez środków do życia, "wylała" z siebie tę powieść.  Pisanie stało się swoistą autoterapią, co mnie zadziwia, gdyż, muszę przyznać, nie sądziłam, że jest możliwie uleczenie się w ten sposób. Małgorzata Kalicińska Rozlewisko napisała, następnie próbowała wydać.  Wydawnictwem, które wyczuło powieść, był Zysk i S-ka.
Na wieczór z Małgorzatą Kalicińską przyszło sporo osób. Czytelniczki opowiadały o tym, jak książka je zachwyciła, choć zdarzały się także słowa krytyki ("Zwyczajny facet").  Sama pisarka przytoczyła wypowiedź jednej z fanek: "Moja Mama dzięki Pani znowu zaczęła robić przetwory". Pomyślałam sobie, że chyba coś musi być w jej powieściach, skoro mobilizują ludzi do takich czynów:).
Małgorzata Kalicińska udzielała także porad, powiedziałabym psychologicznych. Radzi, by podążać za marzeniami, nie zamykać się po 50-tce w domu, mieć hobby, jakiekolwiek, wyjść do ludzi. Mówi: "Jeśli nie otworzymy okna, nie wlecą motyle". Sama jest tego najlepszym przykładem.



Bez lukru

Tomasz Białkowski: Teoria ruchów Vorbla 
Notka o autorze: Tomasz Białkowski, ur. 1969 r. w Jezioranach k. Olsztyna. Prozaik, autor sześciu książek. Debiutował w 2001 r. (opowiadanie "Chłód" w czasopiśmie "Portret"). W 2002 r. wydał zbiór opowiadań "Leze", w 2003 r.  opublikował sztukę "Drzewo" ("FA-art" 2003, nr 1-2).  W kolejnych latach napisał: minipowieść "Dłużyzny" (2005 r.), powieści "Pogrzeby" (2006r.), "Mistrzostwo Świata" (2008 r.), "Zmarzlina (2008 r.), za którą otrzymał Literacką Nagrodę Warmii i Mazur "Wawrzyn", przyznawaną przez czytelników. Tomasz Białkowski publikował także w czasopismach, jak "Czas Kultury", "Dekada Literacka", "Opcje", "Pogranicza", "Twórczość". Przy recenzowaniu zbioru opowiadań "Leze" użyty został po raz pierwszy termin Proza Północy.
(źródło: okładka, Wikipedia)


"Teoria ruchów Vorbla" to "literatura z życia wzięta". Przyznam, że wahałam się trochę, czy podjąć się czytania i recenzji. Sam  tytuł jakoś nie zachęcał, okładka ciemna i smutna. Na początku zamieszczony  jest cytat z Myśliwskiego:  "Każdy sen jest znakiem śmierci, nawet gdy śni ci się błogość ukwieconej łąki, słońce na przejrzystym niebie. Śniąc się sam sobie, śnisz się zawsze śmierci swojej. To do jej niepodzielnego świata należy każdy twój sen. Ona tylko pozwala na chwilkę bezwolności w nim. A pycha każe mówić, śniło mi się. Powinno się mówić, śniło się śmierci mojej". 
Tytułowy Vorbl to fizyk. Powieść przedstawia losy jego rodziny. Zagmatwane, ponure i smutne, "bez owijania w bawełnę". Niespełnione ambicje ojca, pogrążanie się w szaleństwo bez snów, nieudane małżeństwo rodziców. Nieumiejętność nawiązania kontaktu Vorbla z własną żoną i dziećmi. Niedopowiedziane słowa, myśli.... Nie-, nie-, nie-...
Dużo tych "nie" się nazbierało. Ale taka właśnie jest ta książka. Smutna, ale jakże prawdziwa. Są takie rodziny, gdzie brak nawiązania porozumienia jest podstawowym problemem. Pomimo tych wielu "nie", akcja jest spójna. Nie gubimy się w rodzinnych koligacjach,  w znajomych i kochankach. Od początku czytania ma się świadomość przegranego życia bohaterów. Nie posiadają (a może nie chcą posiadać?) umiejętności porozumienia się, rozmowy, tzw. "dogadania się". Uciekają od siebie, żyją w zdradzie i zakłamaniu. Odniosłam wrażenie, że pasuje, odpowiada im to nieszczęście własne. Każdy z nich jest na jakiś sposób przegrany. Niespełniony pływak, nauczycielka, naukowiec.  Złe zachowania, poglądy, sposoby na życie przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Nikt z bohaterów nie wyraża choćby cienia nadziei, żeby to "błędne koło" jakoś przerwać.
Uważam, że potrzebne są takie książki jak "Teoria ruchów Vorbla". Pokręcony świat  opisany w powieści po prostu istnieje obok tego dobrego, "lepszego" świata. Potrzebna jest literatura , która nakierowuje czytelnika na drugie dno w życiu. Na problemy, nieszczęścia. Tomasz Białkowski pisze językiem spójnym, takim życiowym. To nie są bohaterowie, których można lubić. Jednakże warto sobie uświadomić, że istnieją. Zarówno w literaturze, jak i w życiu.
(Egzemplarz recenzencki, otrzymany dzięki uprzejmości Wydawnictwa JanKa)

JanKa

Tomasz Białkowski, Teoria ruchów Vorbla, JanKa, 2011, ss. 176