Z wiekiem coraz bardziej lubię jesień. Chyba staję się sentymentalna, bo uwielbiam te wszystkie złocienie i brązy, rudości i zgaszone zielenie przyrody. Mgliste ranki i wieczory. Mamy szczęście do pięknej jesieni tego roki- można jeszcze zadumać się na balkonie, przemyśleć to i owo...
Korzystałam ze słonecznej niedzieli, zrywami czytając Stasiuka "Jadąc do Babadag", a w przerwach rysując scrapowe mapki. Zrobiłam dla siebie ArtRecenzownik- na cytaty, czasem przemyślenia i scrapowe mapkowe projekty. Zdjęcia na razie nie ma- aparat ciągle niesprawny:(
W Stasiuku wyszukuję myśli-perełek. Zapisuję...będzie recenzja:)
"Jadąc do Babadag" to dla mnie literackie wyzwanie. Przerywam lekturę, jeśli Europa nazbyt mnie przygnębia, wracam- bo styl pisarza bardzo mi pasuje. Stasiuk w małych dawkach- dobry na jesienne popołudnia.
"Tak, ze zdarzeniami, gdy już przeminą, nie ma żadnego kłopotu, pod warunkiem, że nie próbujemy za ich pomocą załatwiać jakichś własnych spraw. Jeśli damy im spokój, zamieniają się w cudowny roztwór, w czarodziejską tynkturę, która rozpuszcza i czas, i miejsce, trawi kalendarze i atlasy, przemienia w słodką nicość współrzędne uczynków. Jaki sens ma zgadywanka? Na co komu chronologia- siostra śmierci?"
(A. Stasiuk "Jadąc do Babadag", s. 174)