Tytuł posta pozytywny, bo tak to w moim przypadku wygląda. Literatura i sztuka. Sztuka i literatura.
Zawsze były w moim życiu. Najpierw książki. Potem słowniki, książki o sztuce starożytnej.
Potem sztuka ogólnie.
Do dziś mnie to wszystko pasjonuje. Z tą różnicą, że porzuciłam czytanie powieści na rzecz literatury faktu.
W zeszłym roku byłam na zlocie Dyskusyjnych Klubów Książki we Wrocławiu. Cztery absolutnie cudowne i odświeżające dni. Chłonęłam wszystko jak gąbka. Czułam się rewelacyjnie, jak ryba w wodzie.
Spotkania z pisarzami, wszystkie fantastyczne, wykłady...
Teraz nastąpił scrapbooking. Ostatnio dopadł mnie jakiś spadek formy. Myślę, że atmosfera domowa ma tutaj kolosalne znaczenie. Jeśli nikt nie interesuje się tym, co robisz, nie pyta, nie rozmawia, nie "pochwali" - to bardzo źle się tworzy, wierzcie mi.
I na koniec, choć miało być mniej, ale to wraca....
"Prawda jest jednak taka, że jeśli jesteś na drodze do autodestrukcji, nikt nie jest w stanie cię powstrzymać, a decyzję o zawróceniu możesz podjąć tylko ty sam" (Sting; Zwierciadło, 10/2016, s. 160)
To o mojej rodzinie.
Droga do zatracenia.