2011-08-18

Herbata z Krystyną Koftą

Lubię sierpień. Lato jeszcze nie odeszło, jeszcze ciepłe dni, a jednocześnie jesień już przewija się w zapachu powietrza. Wykorzystując ostanie dni urlopu czytam starsze (i zaległe) numery "Bluszcza". Krystyna Kofta zaprasza na pisarskie refleksje przy filiżance herbaty.

"Mamy z mężem swoje rytuały. Jeśli możemy, zaczynamy dzień od herbaty z mlekiem. Pijemy ją w łóżku. leżymy, gadamy, coś czytamy.(...) Po filiżance herbaty z mlekiem stwierdzamy, że chce nam się po niej pić jeszcze bardziej. Patrzymy na siebie porozumiewawczo: teraz trzeba zaparzyć zwykłą, czarną"
("Filiżanki herbaty Krystyny Kofty" Bluszcz 4/2009, s. 42-43)

Herbata z mlekiem nie należy do moich ulubionych napojów. Nie pasuje mi połączenie bursztynowego naparu ze słodkością i bielą mleka. W dzieciństwie często słyszałam określenie na ten rodzaj herbaty "bawarka".  Podobno 98% Anglików pije herbatę właśnie na taki sposób. Herbata w Anglii pojawiła się dosyć późno. Dopiero w 1658 r. w jednej z londyńskich gazet pojawiło się ogłoszenie, że napój oferuje jedna z kawiarń. Jednakże prawdziwy "herbaciany boom" w Anglii rozpoczął się w 1662 r., kiedy to żona króla Karola II, portugalska księżniczka Katarzyna z Braganzy, wielbicielka napoju, wprowadziła herbatę na królewski dwór.
Współczesna bawarka – herbata z mlekiem, parzona na sposób angielski


William Hogarth "Rodzina Strode", ok. 1738

3 komentarze:

Cassiel pisze...

O, weź! Gdzie nie poszłam do restauracji w Anglii dawali mi mleko do herbaty i musiałam prosić o cytrynę :D

Visell pisze...

Czyli to rzeczywiście prawda! Dziękuję za potwierdzenie!

nutta pisze...

Dalej się mówi "bawarka". Ale ja coś do niej nie mogę się przekonać.