2011-02-06

Cztery zmierzchy w życiu fińskiego pisarza

Mika Waltari: Cztery zmierzchy

Mika Waltari (1908-1979), zapomniany trochę i rzadziej dzisiaj czytany fiński prozaik. Znany przede wszystkim z powieści "Egipcjanin Sinuhe". Warto wspomnieć, że pisarz uprawiał wiele gatunków literackich, m.in. powieść historyczną, obyczajową, pisał także słuchowiska radiowe.  W ramach wyzwania czytelniczego odkryłam jego mało znaną powieść "Cztery zmierzchy".
Niewielkich rozmiarów książeczka (135 stron) łączy elementy realizmu i fantazji. Były fabrykant gwoździ doświadcza niemocy twórczej, jakiegoś niepokoju egzystencjalnego. Powieść dzieli się na cztery rozdziały, "Cztery zmierzchy" właśnie. Pierwszy zmierzch to objawy załamania pisarza, depresji: 
"(...) Egipcjanie zaczęli mnie prześladować, na siłę wciskają sie do moich myśli, nocą pchają się do snu(...), a najgorszy z nich to niejaki Sinuhe(...), stale mnie męczy, bym napisał o nim książkę."
Waltari cierpiał na psychozę oraz bezsenność i depresję. Tłumaczyć tym można fantastyczny momentami charakter powieści. Gubi swoje serce,rozmawia ze zwierzętami.  Wypija czarodziejski wywar, wskutek czego widzi nagie panny tańczące wśród trzcin.Wyjeżdża do dzikiej głuszy w celu pisania powieści o Egipcjanach.  
"(...) Pod wieczór, kiedy zapadał zmierzch, martwy las i lodowata przestrzeń wypełniały się niewidzialnym życiem, powietrze wokół tętniło, słychać było nieustający szum, szelest, szczebiot, świergot i plusk(...)".
Noc i zmierzch w powieści są tłem do rojeń bohatera, jego wędrówek, rozmów ze zwierzętami oraz urojeń. Noce bywają szare jak wełna,, czasem zupełnie jasne i rozpalają w nim wtedy gorączkę pisania .W książce pojawiają się także żona i córka, wspominane fragmentarycznie oraz bardzo zdawkowo.
Jest jeszcze wątek z dawną przyjaciółką pisarza, jego "starą" miłością. Przewija się  ona przez całą książkę. "Przyjaciółka", jak ją nazywa zajmuje mu myśli bezustannie, w dodatku zapomniał u niej swoje serce:)
Dawno nie czytałam takiej literatury. Napisanej prostym, ale jednocześnie trochę tajemniczym językiem. Nasuwają mi się skojarzenia,  że książeczka jest obrazem choroby pisarza, jego fantazji oraz walką z samym sobą. Na zakończenie historii "bohater bez imienia" leży w łóżku, starannie owinięty kocem przez żonę i zabiera się do...czytania. Choć niepokojące są ostatnie zdania:
"(...) Na dworze wył mroźny wicher zwiastujący burzę, wielka miotła tańcząc wykonywała swą pracę, strącała z drzew ostatnie jasne liście(...) i zmiatała bez różnicy wszystko, co umierało, a co swego czasu było żywe. (...) a ja śniłem, że u progu srogiej zimy głucho dudnią w przedpokoju kroki szlifierza noży".

Waltari Mika, Cztery zmierzchy, Państwowy Instytut Wydawniczy, 1970, ss. 134

(Recenzja napisana w ramach wyzwania czytelniczego "Od zmierzchu do świtu")

Brak komentarzy: